poniedziałek, 26 września 2016

Najpiękniejsza koszulka Sampdoriiiiiiiiii !!!


No, jeśli nie najpiękniejsza, to prawie. II miejsce w rankingu najpiękniejszych piłkarskich koszulek wszech czasów! 


www.museosampdoria.com



Francuski magazyn "So Foot" pozwolił sobie na 

analizę koszulek klubów piłkarskich pod względem estetycznym, historycznym i nostalgicznym 

(to ostatnie kryterium jest po prostu boskie!!! :) ). W swoim wyborze kierował się opinią różnorakich specjalistów od piłkarskiej odzieży sportowej  vintage (to tacy istnieją?!). Dobra, niech im będzie. Wiadomość niezwykle dla mnie miła, bo jak wiecie, od lat niezmiennie kibicuję Sampdorii, co jakiś czas zdarza mi się nawet oglądać mecze na słynnym stadionie Luigiego Ferraris w genueńskiej dzielnicy Marassi.

Barwy koszuki Sampdorii to tak naprawdę mix dwóch innych klubów, w wyniku połączenia których powstała genueńska drużyna. Można rzec, że rodzicami Sampdorii są Sampierdarenese oraz Andrea Doria. Oba kluby połączyły się zaraz po wojnie w 1946 roku.


museosampdoria.com

Ale to nie koniec dobrych wiadomości. Pierwsze miejsce w rankingu zdobyła bowiem koszulka argentyńskiej Boca Juniors z 1981 roku, w której to - co za przypadek! - grał Maradona! To ta w kolorze niebiesko - żółtym, więc Szwedzi pewnie pękają z dumy. Dlaczego?





Legenda mówi, że założyciele argentyńskiej drużyny, nie mogąc zdecydować się na wybór kolorów koszulek, usiedli w porcie Buenos Aires i umówili się, że będą to barwy flagi pierwszego statku, który przypłynie do portu. A właśnie tak się zdarzyło, że do portu przypłynął wtedy statek pod szwedzką banderą. I stąd kolory argentyńskiego klubu: niebieski i żółty.

Notabene - Boca Juniors to też sprawka genueńczyków, a właściwie genueńskich emigrantów w Argentynie, bo to oni właśnie założyli tę drużynę. "Boca" to skrót od malutkiej plaży, która nosi nazwę "Boccadasse", i z której mieszkańcy Genui od wieków są bardzo dumni.


tripadvisor.it
Port i plaża Boccadasse w Genui


www.ilsecoloxix.it
Skała Sampdorii w Boccadasse


A oto polski akcent Sampdorii tego sezonu:


www.gazzetta.it
LINETTY ! :)


I want more:


http://www.corriere.it/sport/cards/calcio-ecco-piu-belle-magliette-storia-classifica/boca-juniors-1981_principale.shtml


Historia stadionu Luigiego Ferraris


Więcej o włoskim sporcie piszę Wam tutaj i tutaj.







piątek, 16 września 2016

WŁOSKIE OUTLETY - SECONDA STRADA


SECONDA STRADA to znaczy "druga droga" albo "inna droga". To rzeczywiście inna droga, a raczej wyjście czy też 

możliwość dla tych wszystkich wielbicieli mody, którzy nie posiadają albo też zwyczajnie nie mają zamiaru wydawać wielkich pieniędzy na markowe ciuchy. 

Minisieć powstała całkiem niedawno, ale muszę przyznać, że na północnym zachodzie Lombardii, czyli tam, gdzie dotychczas otworzono sklepy, od początku istnienia cieszy się niesłabnącą popularnością. 


dreamingofmilano.blogspot.it
Dlaczego? Nie od dziś wiadomo, że mediolańczycy od dziesiątków lat uwielbiają ubierać się modnie. Nie od dziś wiadomo również, że na markowe ubrania potrafią, jak niewielu mieszkańców innych miast, wydać prawdziwą fortunę. Ale istnieją 

Włosi, którzy na punkcie mody mają, rzec by tu można, prawdziwego bzika. 

To mieszkańcy tak zwanej prowincji regionu Lombardia. Zwłaszcza północ - "jeziora" - niewątpliwie w tym względzie przodują. Tak więc jeśli macie ochotę spotkać naprawdę ale to naprawdę, po prostu niesamowicie modnego Włocha lub Włoszkę czy też włoskie bambino, podążajcie w stronę granicy ze Szwajcarią, a na swej drodze już od Arese napotkacie tłumy "modniaków". 

Tyle że często jest to droga na skróty, dlatego właśnie na lombardzkiej "prowincji" wielką popularnością cieszą się outlety, szczególnie Seconda Strada.


aziende.virgilio.it

Przyznam, że ja też lubię chodzić na skróty, a moje piękne mięciutkie jeansy Guess o głębokim kolorze blue nabyte w Sekondej Stradzie za - rzec by można - friko, już od kilku miesięcy służą mi znakomicie, a w gorące letnie dni cieszą oko na "jeansowej" półce. 



dreamingofmilano.blogspot.it

Fajna sprawa i fajne ciuchy. Jeśli kiedyś znajdziecie się w okolicy, warto zajrzeć.

PS Aha, sklepy można znaleźć w Varese, Besozzo, Olgiate Olona oraz w Cassano Magnago.


I want more:

Mapa







niedziela, 11 września 2016

Trzęsienie ziemi we Włoszech - PAMIĘTAMY!


24 sierpnia 2016 nastąpiło trzęsienie ziemi na styku czterech regionów środkowych Włoch: Lacjum, Marche, Umbrii i Abruzji. 



w.tvn24.pl


Od tamtego dnia minęło już dość dużo czasu, aby wszystko zdążyło ucichnąć. W tv i Internecie pokazano kilka zburzonych ulic, pewną ilość zapadających się dróg, trochę ofiar, które straciły domy, pogrzebów, psów - bohaterów, dyskusje na temat niemożności przewidywania trzęsień ziemi i skandal związany z antysejsmicznymi zabezpieczeniami budynków. Aha, jeszcze reakcja Charlie Hebdo, ta z sosem pomidorowym i lazanią. A potem szlus. Przechodzimy do następnego niusa. Bo a nuż naszym widzom się znudzi, nasi widzowie potrzebują ciągłych stymulacji, nasi słuchacze dążą do zmian, nowości, a co nieaktualne, to praktycznie śmierć dla oglądalności, a tym samym dla całej stacji! 

Tam, gdzie mieszkam, prawdopodobieństwo trzęsień ziemi jest minimalne. Podziwiam Włochów, którzy rodzą się, zakładają rodziny i prowadzą "normalne" życie na terenach zagrożonych, ale właściwie - co mają robić? Gdzie iść? Dokąd uciec? Gdyby tak wszyscy z takich miejsc we Włoszech wyjechali, prawie połowa włoskiej populacji musiałaby się przenieść (dokąd?), bo zagrożonych obszarów jest w Italii naprawdę mnóstwo. 

Ale to, że na północnym zachodzie Włoch rzadko dochodzi do trzęsień ziemi, nie znaczy, że nigdy go nie przeżyłam. Odkąd tu mieszkam, trzy razy ziemia zatrzęsła się pode mną. To dziwne uczucie, ale nigdy nie odczułam w związku z nim żadnego większego strachu. Zresztą, nigdy nic poważniejszego się w tym względzie nie działo. Trochę pobujało, ale nawet nie wychodziłam z domu, po wszystkim po prostu wracałam do łóżka i tyle. Ale w zeszłym roku w wakacje wybrałam się na zwiedzanie Abruzji, zachwycającej zresztą, ale - aż żal to napisać - kompletnie pokonanej przez trzęsienie z 2009 roku. Stolica regionu - Aquila do tej pory (czyli przez 7 lat!) nie podniosła się z klęczek... Stare miasto w tej miejsowości po prostu przestało istnieć, do dziś zagrodzone jest większość jego ulic. W jednym z nielicznych otwartych przy głównym placu miasta barach usłyszałam opowieść mieszkanki o tym, że śmierć ludzi pod gruzami zawalonych domów to nie wszystko. Były jeszcze kolejne miesiące, w których drastycznie zwiększyła się liczba zawałów. Nastąpiło to w momencie, kiedy wielu ludzi zrozumiało, że bezpowrotnie straciło dorobek całego życia.

Mniej więcej półtora miesiąca temu - pod koniec lipca - spędzałam wakacje między włoską Ventimiglią a francuską Niceą. Trzęsienie, które zaskoczyło mnie w nocy, miało siłę nieco ponad 3 stopni, a więc niewiele. Ale wtedy, mając w pamięci Aquilę, przestraszyłam się naprawdę.

Mój blog dotyczy Włoch, Mediolanu i przede wszystkim - mody, ale po tym, co zdarzyło się w sierpniu w Amatrice i przyległych miejscowościach, nie byłam już
 pewna, czy chcę go kontynuować. Jaki sens ma pisanie o rzeczach materialnych, ciuchach, kiedy tam tylu zginęło? Ale z drugiej strony - gdybyśmy zawsze mieli tak myśleć, siedziałabym przez pół życia i nie robiła nic innego, tylko płakała, prawda? A, moim zdaniem, w życiu najważniejsze są właśnie sprawy, które przynoszą nam radość, relaks, zaspokajają ciekawość świata. 

Jeśli więc, czytając ten blog, choć na chwilę oderwiecie się od smutnych, absurdalnych czy przerażających wieści ze świata, to już mój wielki sukces. Dlatego nie zrezygnuję i dalej będę odkrywać przed Wami Włochy. Już niebawem kolejny wpis.